Mosiądz mosiądzowi nierówny...

W sobotę na fanpage’u przypomniałem jeden z pierwszych wpisów blogowych poświęconych Żniwiarkom (znajdziecie go TUTAJ). Było to celowe, a dlaczego? Pierwszym czynnikiem stało się niedawne odsłonięcie oferty aukcyjnej przez Sylwestra Kopycińskiego (Stary Sklep) i to, co w niej zobaczyłem… Z drugiej strony chciałem zmotywować się do tego, by w końcu sklecić kilka zdań tutaj (jak już pewnie zauważyliście niemal cała aktywność związana z projektem MDRP odbywa się ostatnio na FB). Zeszło się trochę, ale… w końcu mogę zaprosić Was na krótką opowieść o próbnej warszawskiej mosiężnej Żniwiarce… a w zasadzie o wariancie tej Żniwiarki... 

Z pozdrowieniami,

Krzysiek

Gdzieś już to widziałem…

Źródło: Stary Sklep, w tle: NAC

Już po pierwszym spojrzeniu na dzisiejszą bohaterkę wszystko krzyczało mi, że gdzieś już to widziałem. I nie chodzi o to, że widziałem monety spod numeru P133f z katalogu Pana Janusza Parchimowicza. Mosiężne Żniwiarki, choć bardzo rzadko, to jednak pojawiają się w ofertach aukcyjnych. Miałem również to szczęście oglądać kilka z nich na żywo zarówno w ramach muzealnych kwerend, jak i w ramach przedaukcyjnych oględzin. Nie chodzi również o to, że widziałem już konkretnie tę monetę, która faktycznie pojawiła się już w przeszłości na aukcjach WCN (było to jednak przed moim „powrotem” do numizmatyki – ostatni raz na aukcji WCN 74). Nie chodzi także o destrukt („niedobicie” na stronie z orłem i towarzyszące mu niewykształcenie otoku po stronie portretowej), którym się jednak dziś nie zajmiemy (aczkolwiek podobną anomalię na stronie z orłem mogliście już zauważyć choćby TUTAJ)… Chodziło zupełnie o coś innego… o co?

Dwoi się …

Bingo! Ponownie mamy zatem do czynienia z wariantem stempla strony portretowej, który mogliście już zobaczyć we wspomnianym na wstępie wpisie o srebrnych dwuzłotówkach z Kościeszą (na zdjęciu wyżej porównanie z przypomnianą w sobotnim wpisie Żniwiarką z RMM).

A jak prezentuje się nasza bohaterka w zestawieniu z innymi mosiężnymi Żniwiarkami?

Stary Sklep 13

MARCINIAK 26

NIEMCZYK 32

WCN 39

Waga

Jeśli chodzi o wagę to nasza bohaterka jest nieco cięższa, jednak sama ta kwestia (przy braku innych parametrów), zwłaszcza mając na uwadze brak oficjalnych standardów dotyczących krążków dla monet próbnych, nie jest moim zdaniem determinantem dla stwierdzenia odmienności materiału (przydałoby się badanie spektroskopowe… zwłaszcza, że WCN na swoich aukcjach podawał brąz jako materiał, z którego został wykonany krążek naszej bohaterki). Jednocześnie w Muzeum Narodowym w Warszawie jedna z trzech mosiężnych Żniwiarek waży prawie tyle samo, jednak cechy stempla są „standardowe”. 

Tym niemniej dla porządku, w poniższym zestawieniu znajdziecie wagę kilku przykładowych egzemplarzy, które do tej pory ukazały się na rynku, a także tych z Muzeum Narodowego w Warszawie.

Co ciekawe Władysław Terlecki podaje w swoim katalogu wagę dla tej odmiany istotnie wyższą niż podane w tabeli powyżej tj. 9,65 g (najbliżej do tej wagi jest mosiężnej dwuzłotówce, którą opisywałem we wpisie: Wymuszone szerokie bicie).

Mosiężne dwuzłotówki w handlu…

Pan Jacek Strzałkowski („Moneta i banknot w latach 1924-1925”) nie zidentyfikował mosiężnych dwuzłotówek w cennikach monet próbnych Mennicy Państwowej. Tym niemniej należy wskazać, że zgodnie z informacją opublikowaną w Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych (1927 nr 1-12) mosiężne dwuzłotówki znalazły się wśród monet próbnych wybitych przez Mennicę Państwową do dnia 1 stycznia 1928 r. (w cenniku opublikowanym wraz z powyższym zestawieniem ich jednak nie ma):

Źródło: WNA 1927, JBC

Nie ulega jednak wątpliwości, że takie Żniwiarki znalazły się w obiegu kolekcjonerskim, co potwierdza choćby ich obecność w Cenniku Monet Polskich Konrada Berezowskiego z 1934 r. (poz. 1187). Wydaje się zatem prawdopodobne, że zostały wypuszczone do rąk zbieraczy jeszcze przed oficjalnym, uroczystym otwarciem Gabinetu Numizmatycznego MP (21 października 1928 r.), którego początki sięgają przecież 1926 r. Na powyższe może wskazywać również dopisek „Wyczerpany”, który Berezowski umieszczał przy monetach próbnych, których nakład przeznaczony do nabycia w MP został wyczerpany.

Władysław Terlecki określił nakład mosiężnych Żniwiarek na ca. 40 sztuk. 

W książkowej wersji katalogu z 1965 r. dodał dopisek: bita w Warszawie stemplami wzorcowymi, wykonana została w mosiądzu zamiast srebrze, jako próba techniczna, jednocześnie zmieniając jej stopień rzadkości na R5 (121-600 sztuk). Obie powyższe informacje wydają mi się jednak wątpliwe (próba technologiczna w takim nakładzie?).

Wydaje się, że poza omawianym dziś egzemplarzem, pojawiające się w handlu monety (przynajmniej na tyle, na ile byłem w stanie stwierdzić po dostępnych zdjęciach) wybite zostały stemplem „standardowym”. Czy prawdopodobna jest zatem teza, że właśnie takie egzemplarze zostały puszczone w ręce zbieraczy, zaś nasza dzisiejsza bohaterka stoi w szeregu faktycznych prób technologicznych wraz z bliźniaczkami z Londynu? Być może… Ile jednak sztuk tej monety wyszło spod stempla o takiej charakterystyce?

Jeśli ktoś z Was natknąłby się na inny egzemplarz mosiężnej Żniwiarki w tym wariancie, serdeczna prośba o informację. Może również któryś z właścicieli takiej monety zechciałby spojrzeć na swój egzemplarz i podzielić się wynikami takiej weryfikacji?

W tej historii pozostaje jeszcze kilka wątków do zbadania i możliwe są także inne scenariusze… To, co jednak nie ulega wątpliwości to fakt, że podobnie jak w przypadku srebrnych prób z Kościeszą, tak i w przypadku Żniwiarek mosiężnych możemy wyróżnić warianty stempli używanych do ich bicia.

P.S.

Jak powstaje Doubled Die i jak wygląda efekt na monecie zobrazowałem w uproszczeniu jakiś czas temu w dwóch rolkach na fanpage'u (opisy znajdziecie w komentarzach):

Komentarze

Popularne posty