2 złote 1924 - twarze "nieodwrotki"

 

W tym roku przypada setna rocznica pierwszej emisji srebrnych monet Odrodzonej Rzeczpospolitej. Żniwiarkom poświęcam sporo czasu w moich wieczornych rozważaniach, zatem możecie spodziewać się, że będzie o nich jeszcze kilka wpisów w tym roku.

Ostatnio byliśmy w Paryżu, a dziś temat, który już dawno zakolejkowałem na liście TO DO, a o którym jakiś czas temu przypomniał mi Artur Chołody publikując na grupie dyskusyjnej PN zdjęcia „odwrotki wybitej jako nieodwrotka”. Wracamy zatem do Filadelfii… ale również do Warszawy…. i być może gdzieś jeszcze…

Zachęcam do lektury i komentowania.

Z pozdrowieniami,

Krzysiek

Dwie twarze „nieodwrotki”

W katalogu Pana Janusza Parchimowicza pod numerem 133a znajdziemy bohaterkę (a w zasadzie bohaterki) niniejszego wpisu – „normalnie” wybite dwuzłotówki z rokiem 1924 bez znaku mennicy. Liczba mnoga, gdyż katalog referuje do dwóch różnych pozycji z notatek Bissiera:

  • Poz. 25 2 zł Breyera 1924 r. srebro trzecia próba bita w Wwie z orłem i datą normalnemi otok ząbkowany bez żadnych znaków 200,-
  • Poz. 27 2 zł Breyera, srebro próba mennicy amerykańskiej bez znaków, nieodwrócona 50,-

Powyższa dwoistość zaciekawiła mnie – dlaczego przy dwóch referencjach mamy tylko jeden numerek w katalogu? Śledztwo zostało rozpoczęte.

Spójrzmy najpierw na to, co da się zobaczyć na zdjęciach. Poniżej Filadelfia obiegowa (na prawo) i „próbna” (na lewo), obie w slabach NGC, obie ocenione na 62+, obie z aukcji Salonu Numizmatycznego Mateusza Wójcickiego.

Źródło: Salon Numizmatyczny Mateusza Wójcickiego

Charakterystyczne cechy filadelfijskiej monety obiegowej występują również na „nieodwrotce” – zanik najwyższych partii reliefu, czy delikatna różnica w szerokości otoku (rewers vs. awers). Jeśli „nieodwrotka” miałaby być próbą przekonania polskiego rządu do przyjęcia kolejnych transportów nieodwróconych już orłów, to coś tu wyraźnie nie wyszło (do tego wątku jeszcze wrócę w dalszej części wpisu). Tak czy inaczej „nieodwrotka” to moim zdaniem stuprocentowa Filadelfia. Jak zatem wyglądała warszawska próba?

Przegląd archiwów aukcyjnych w poszukiwaniu egzemplarzy, które wyraźnie różniłyby się swoim obliczem od Filadelfijek przyniósł jeden wynik, wskazany z resztą w katalogu Pana Janusza Parchimowicza w bocznych referencjach do notowań: egzemplarz z aukcji WCN, z wyraźnie głębszym, jak się wydaje, biciem. Czy jest to moneta z Mennicy Państwowej? Być może…

Źródło: Warszawskie Centrum Numizmatyczne

Wobec kontrowersji jakie budzą notatki Bissiera, postanowiłem jeszcze rzucić okiem do innych źródeł. W poniższej tabeli znajdziecie zestawienie informacji o monetach odpowiadających opisowi naszych bohaterek jakie udało mi się odnaleźć wraz z krótkim komentarzem.

Źródło

Opis

Komentarz

„Cennik Monet Polskich”, K. Berezowski, Warszawa 1934

Poz. 1186 Z R. prawidłowem i bez lit. H. Bity w Ameryce. Rzadki. Wycofany. Od 30,-

Berezowski co do zasady wyróżniał monety próbne – tutaj brak takiego wskazania. Jednocześnie „wycofane” mogły być jedynie monety obiegowe, nie zaś próbne, które Berezowski oznaczał jako „wyczerpane”.

WN, Rok II – Zeszyt 2, 1958 „Katalog Monet Polskich bitych w okr. od 1917 do 1944”, W. Terlecki

Poz. 41 Moneta jak nr 40 [Filadelfia], lecz bita stemplem nieodwróconym. Srebro. Próbna. Wybita w Ameryce w ilości ca 100 egz. Stempel wypukły. R6

R6 (31-120 egzemplarzy)

Klasyczną Filadelfię bitą stemplem odwróconym Terlecki również oznaczył jako stempel wypukły, co jednak wydaje się być lekko przesadzone.

„Katalog Monet Polskich 1916-1965”, W. Terlecki

P.10.c R5 wykonana w Stanach Zjednoczonych, gdy cały nakład, przez nieporozumienie, wykonany został jako odwrócony, została odbita normalnie i przez to uzyskała charakter monety próbnej.

Tutaj Terlecki nie wspomina już o „wypukłym stemplu”, koryguje natomiast rzadkość do R5 (121-600 egzemplarzy). „…została odbita normalnie i przez to uzyskała charakter…” – ciekawe…

Pan Jacek Strzałkowski nie wymienia żadnej z naszych bohaterek w książce „Moneta i banknot 1924-1925” (nie znalazła się w cennikach monet próbnych, które analizował autor). Nie znalazłem również wzmianek o nich w Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych (poza jedną pozycją, ale o niej na końcu).

Wszystko wskazywało zatem na to, że zarówno źródła, jak i analiza porównawcza monet świadczą o odwrotnie wybitej monecie obiegowej z Filadelfii. Czy jednak możliwe jest, że miała ona charakter próbny? Czy miały być to egzemplarze pokazowe wybite w ten sposób intencjonalnie? No i w końcu gdzie jest warszawska próba z notatek Bissiera?

Rezydentki Muzeum Narodowego w Warszawie

Temat powrócił podczas mojej kwerendy w Gabinecie Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie odnalazłem te oto Żniwiarki z nieodwróconym orłem:


W MNW leżakują dwa egzemplarze z Filadelfii i jeden z… Warszawy?

Przyglądając się bliżej detalom, pierwsze co rzuca się w oczy to głębokość reliefu – standardowe, płaskie, słabe główki z Filadelfii i głęboko wybita, wyraźna główka z… Warszawy?


Kolejną cechą wyróżniającą jest wspomniana już wcześniej delikatna różnica w szerokości otoku (awers vs. rewers) na egzemplarzach z Filadelfii, jak również dane metrologiczne.

Egzemplarz nr 1: waga: 9,96 g, średnica: 26,93 mm


Egzemplarz nr 2: waga: 10,01 g, średnica: 26,98 mm


Jednoznacznie rozróżniającym te odmiany elementem jest natomiast… trzecia strona monety – charakterystyczny dla Filadelfii z tego rocznika cienki karb pośredni, a w drugim przypadku ząbkowanie spójne z ząbkowaniem bohaterek wpisu: „Warszawskie bliźniaczki z Londynu – rzecz o próbnych dwuzłotówkach z 1924 r.” [jakiś czas temu uaktualniłem go o kolejny ciekawy egzemplarz]

Na poniższym zdjęciu porównanie ząbkowania przedstawionych wyżej egzemplarzy z Filadelfii (dwa pierwsze od lewej) oraz próby z… Warszawy?

Pamiętacie to? (po lewej stronie próba z Kościeszą ze zbiorów The Royal Mint Museum, na prawo i na dole nasza bohaterka z… Warszawy?)

Można także dostrzec inną, niemal niewidoczną (ale jednak) charakterystykę stempli warszawskich monet próbnych z lat dwudziestych  – poniżej porównanie Żniwiarki ze znakiem Kościesza (na lewo) i tej bez znaku z 1924 r. (na prawo) (obie ze zbioru MNW) obrazujące charakterystyczne „pierścienie” na reliefie (obiecałem, że więcej będzie o nich we wpisie o Nike 1927 – słowa dotrzymam).

Cech wspólnych jest jeszcze kilka, są też różnice - ale o tym przy innej okazji…

„Nowa” moneta próbna

Mając powyższe na uwadze, myślę, że z czystym sumieniem mogę przedstawić Wam 2 zł Breyera 1924 r. srebro trzecia próba bita w Wwie z orłem i datą normalnemi otok ząbkowany bez żadnych znaków:



 

Dane metrologiczne: Waga: 9,92 g, Średnica: 27,38 mm

Filmik znajdziecie TUTAJ. A wszystkie trzy bohaterki: TUTAJ

W przypadku tej monety możemy się zastanawiać: czy to właśnie ta, którą dyrektor Aleksandrowicz trzymał w ręku podczas wywiadu prasowego? jaki był jej nakład? (nie wiem, czy uda się to ustalić, jednak obstawiałbym raczej rzadkość w stopniu R7-R8). Nie ulega jednak wątpliwości, że wiele wskazuje na jej „specjalny”, próbny charakter oraz to, że wybita została w Warszawie. 

„Normalne” Filadelfijki

Jeśli zaś idzie o „normalnie” bite Filadelfijki… moim zdaniem, tak jak napisałem wyżej, to monety wybite en medaille na skutek błędu. Powyższa konkluzja była już podawana w opisach aukcyjnych jako jedna z możliwości, choćby przez Damiana Marciniaka, czy SNMW.

Argumentów za powyższym wnioskiem jest co najmniej kilka.

Po pierwsze wspomniana już aparycja: monety nie różnią się od monet obiegowych niczym z wyjątkiem orientacji. Ktoś powie: ale przecież próbki z numerkami też niczym się nie różniły poza puncą, a jednak były próbkami?

To prawda. Nie znalazłem jednak żadnej wzmianki o tego typu próbach w zgromadzonych w NARA dokumentach. Na podstawie tychże dokumentów oraz ogólnie dostępnych informacji mogę przytoczyć jednak kilka faktów.

Pierwsze zastrzeżenie dotyczące odwróconego orła trafiło do Filadelfii 16 października 1924 r., dopiero po tym jak pierwszy transport znalazł się już w Warszawie.

Mennica w Filadelfii cały czas pracowała, a pod koniec października 3 mln odwróconych orłów oczekiwało na zielone światło by popłynąć do Polski. To jednak nie nastąpiło.

W drugiej połowie października toczyły się rozmowy zmierzające do rozwiązania problemu wadliwych monet. Jak wiemy tylko dwuzłotówki z pierwszego, liczącego 1,2 mln monet, transportu trafiły do obiegu z końcem października 1924 r. (z tego 420 tys. zostało odrzucone – te monety, jak wynika z korespondencji zgromadzonej w NARA, wyruszyły w drogę powrotną do Stanów Zjednoczonych na S/S „Estonia” w dniu 9 czerwca 1925 r.).

Rząd był pod presją i odpuścił kwestię orła w przypadku pierwszego transportu, jednak ostatecznie prowadzone rozmowy doprowadziły do zmiany stempli i emisji z 1925 r.

W cyklu MONETA DNIA na fanpage’u wspominałem również o tym, że jednym z pierwszych ustaleń było to, że nowe matryce i prototypy dla emisji z datą 1925 będą sporządzone przez The Royal Mint (również dla Filadelfii). Nie było zatem, jak się wydaje, przestrzeni do tego, by wybić i przedstawić do akceptacji próbne dwuzłotówki wybite w orientacji medalowej z datą 1924. Tym bardziej, że zastrzeżeń (poza orłem) było więcej, a ich przykłady odnajdziemy także na przedstawionych wyżej egzemplarzach z Filadelfii. [dziś tylko skrótowo, ale do tej historii i dokumentów jeszcze wrócimy, bo jest do czego wracać J ]

Kolejnym argumentem jest istnienie egzemplarzy w stanie mocno obiegowym – egzemplarz nr 1 widzieliście, a kolejny przykład TUTAJ.

Aby znaleźć się w obiegu musiały trafić do pierwszego transportu, czyli zostać wybite zanim ktokolwiek zorientował się, że orzeł odwrócony to orzeł zły. A jak mogło do tego dojść? Właśnie na skutek błędu.

Ile takich monet mogło wyjść spod stempla zanim zorientowano się o niewłaściwej orientacji? Kilka, kilkadziesiąt, kilkaset? Ile przetrwało do dziś? Jeśli mam rację, to o nakładzie w przypadku tej monety mówić nie możemy (nakład jest moim zdaniem czymś intencjonalnym, nie zaś niespodzianką), jednak jej rzadkość sądząc po notowaniach (oraz muzealnych egzemplarzach, które widziałem) określiłbym na R6, ale to też tylko opinia.

„Odwrotka” i „nieodwrotka”

Być może nie zauważyliście, ale w powyższym wpisie ani razu nie użyłem słowa „odwrotka”, zaś w cudzysłowie wskazywałem słowo „nieodwrotka”. Był to zabieg celowy. Standardowej, obiegowej wersji filadelfijskiej dwuzłotówki często przypisuje się miano „odwrotki”. Dla mnie „odwrotka” jest określeniem błędu menniczego. Czy zatem prawidłowym jest nazywanie tym mianem monet z Filadelfii? Czy nie powinniśmy używać raczej sformułowania: „bita stemplem odwróconym”? I jak nazywać przypadkowe „nieodwrotki”? Moje zdanie na ten temat znajdziecie w krótkiej rymowance poniżej. J

Jak monety bijem w Polsce? W orientacji medalowej!

W Ameryce jest odwrotnie, wszędzie widać antypodę.

Czym są zatem obiegowe Żniwiareczki z Filadelfii,

Co im orzeł dziobie brodę? Powiem tak: to zależy…

Bo rząd myślał o niedzieli, kiedy prasa pracowała,

Wizytacja i Legacja próbki zaakceptowała,

Później larum się podniosło, kiedy pierwszy transport przyszedł,

Orzeł wisiał z głową w dole… „toż to błąd, nie może wisieć!”

Filadelfia na to: „Nie! to monety orientacja!

Coin alignment po naszemu… na to była akceptacja!”

Gdy pomyślisz zatem bratku tak jak przed stu laty rząd,

Wtedy nazwiesz ją ODWROTKĄ – to niezamierzony błąd,

Gdy pomyślisz jednak bratku, że ją zaakceptowano,

„BITA STEMPLEM ODWRÓCONYM” – to jej prawidłowe miano.

A jak będzie z tą Żniwiarką, co normalna jest przypadkiem?

Stempel jak ten obiegowy, no i rok dwudziesty czwarty…

No i znowu bratku miły, raz kolejny Ci podpowiem,

Gdy pomyślisz, że normalnem było wybić antypodę,

Wtedy orły z głową w górze, to ewidentne kwiatki,

A ODWROTKA drogi bratku, rozwiązaniem tej zagadki!

Jeszcze jedna  „nieodwrotka”?

Na początku obiecałem, że wrócę do jednego z zapisów znalezionych w Wiadomościach Numizmatyczno-Archeologicznych, zatem wracam.

W WNA z 1927 r. (nr 1-12), na str. 71 wśród monet próbnych MP wymieniona została dwuzłotówka: Wzór Breyera, 1924, srebro, nieodwrócone, bez znaków, Anglja

ANGLIA?? Początkowo myślałem, że to błąd… ale... ale to już temat na osobny wpis J

 

P.S.

Wszelkie komentarze i uwagi są mile widziane, zatem jeśli macie jakieś wątpliwości bądź widzicie coś, na co nie zwróciłem uwagi, a mogłoby być istotne – dajcie proszę znać J

Komentarze

Popularne posty